Psi behawiorysta – recepta na wszystko?
- NIUCH
- 5 maj 2019
- 4 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 6 maj 2019
Kiedy w internecie trafiam na post dotyczący problemu właściciela z psem (taaak to właściciel ma problem), który zalewa fala porad z czasów teorii dominacji cieszę się ogromnie widząc komentarz „Zgłoś się do behawiorysty”. Moja radość jednak nie trwa długo. Pomimo ogromnego postępu nauki i zwiększenia świadomości dotyczącej potrzeb, procesów uczenia się i komunikacji psów, wciąż wielu opiekunów zamknęło się na chęć ich zrozumienia i zmiany swojego postrzegania, a co za tym idzie dostosowania się do nich, a nie wyłącznie próby podporządkowania i ułożenia psa pod swoje życie.

Zatem, kiedy pojawia się problem można od początku zamiatać go pod dywan, próbować z nim „po ludzku” walczyć, zasięgnąć porady w internecie – co przychodzi najłatwiej, albo w końcu zgłosić się do specjalisty. Tylko, że to ostatnie oznacza zmiany, zmiany i często ciężką pracę...
Przychodzi klient do behawiorysty i.. ten pies to […] ten pies tamto…
W przypadku korzystania z usług instruktora szkolenia psów, podczas indywidualnej sesji, czy też udziału w szkoleniu grupowym nie ma wątpliwości, że oprócz tego, że taki specjalista będzie szkolić psa, będzie przede wszystkim uczyć jego właściciela. W takiej sytuacji, zaangażowanie i podporzadkowanie się pod wprowadzane zasady przychodzi jakby łatwiej. Praca własna i „zadania domowe” nikogo nie dziwią. Gorzej, kiedy zamiast chęci podszlifowania posłuszeństwa u psa, pojawia się chęć eliminacji jego problemowego zachowania. W takim wypadku zgłaszając się do behawiorysty, myśląc o nim, jako o psim psychologu, nierzadko zrzuca się na jego barki całą odpowiedzialność.. i najczęściej czeka jedynie na efekty.
„Behawiorysta był, wytłumaczył, pokazał i poszedł i nic się nie zmieniło!” Tymczasem, kluczem do sukcesu nie jest porada, ale wykorzystanie jej.
Niezrozumienie zawodu, często mylne wyobrażenie owego psiego psychologa jako psychologa ludzkiego, zaklinacza psów, czy „takiej osoby, co gada z psami” powoduje, że nastawienie do jego pracy jest mocno życzeniowe. Niekiedy sposób pracy behawiorysty buduje taki obraz – w końcu nie zaczyna od treningu, ale od rozmowy. Zalecenia, które klient otrzymuje ustnie, a często także na piśmie są nierzadko długą listą zadań i zmian, jakie należałoby wdrożyć by zachowanie uległo zmianie. Do tego, pokazane przez niego ćwiczenia wychodzą mu idealnie, nie pozostawiając jednak opiekuna zwierzęcia bez uwag, aby i jego szkolenie przynosiło równie dobre efekty. Kiedy stan zdrowia zwierzęcia jest już znany, podłoże i emocje niepożądanych zachowań zostają wyjaśnione, wszystkie dotychczasowe błędy opiekunów w stosunku do zwierzęcia – sprecyzowane, ćwiczenia jak należy pracować z psem – zaprezentowane, a program modyfikacji zachowania wręczony do rąk i omówiony – odpowiedzialność za powodzenie terapii spada na drugą stronę. No i właśnie, tutaj następuje kluczowy moment. Lekkie zderzenie z rzeczywistością – czy tego właśnie oczekiwał klient?
To w końcu, jak to działa? Trener szkoli, a behawiorysta „gada"?

Behawiorysta ze względu na pracę nad niepożądanym zachowaniem, musi przeanalizować wszystkie jego płaszczyzny, stąd wywiad i obserwacja. Trener, czy inaczej instruktor szkolenia psów nie ingeruje w codzienność i warunki w jakich funkcjonuje pies, koncentruje się wyłącznie na nauce określonego zachowania. Behawiorysta poza kwestią nauczenia pożądanych zachowań, ma na uwadze komunikację, do tego skupia się na zaspokojeniu potrzeb psa, nierzadko zmieniając warunki w jakich żyje lub wycofując czynniki przyczyniające się do stresu, czy negatywnych emocji. Może także zalecić modyfikację diety, wprowadzić techniki pomocnicze, zaproponować zastosowanie różnego rodzaju preparatów, suplementów diety czy farmakoterapię, którą co ważne – dobiera pod nadzorem i przy współpracy z lekarzem weterynarii. I to jest właśnie sednem sprawy: dlaczego behawiorysta rozmawia, notuje, tak dużo chce wiedzieć (!), a dopiero w drugim etapie podejmuje decyzje i działania.
Ale, ale… przecież nierzadko trener pracuje nad niepożądanym zachowaniem psa. Pracuje z psami agresywnymi!
Oczywiście, nikt nikomu nie zabroni. To od opiekuna zwierzęcia zależy do kogo zgłosi się ze swoim psem. W przypadku psa agresywnego do innych psów, instruktor może pomóc pokazując, jak nauczyć psa, innego, alternatywnego zachowania, ale podczas takiej pracy skupia się wyłącznie na procesach uczenia się, zablokowaniu wystąpienia reakcji, która nie podoba się właścicielom. Trener nie poddaje analizie dokładnego podłoża zachowania, nie analizuje emocji i nie próbuje ich zmienić. Tego rodzaju specjalista koncentruje się na zachowaniu „tu i teraz”, nie mając na uwadze doświadczeń, ani wzmocnień. Dlatego też, może się zdarzyć, że taki przepracowany z trenerem problem, z wierzchu może nie istnieć, ale pies w dalszym ciągu odczuwa stres, frustrację, która odda swój zewnętrzny upust w innym czasie i miejscu.
Tymczasem, behawiorysta nie jest wyłącznie od „psiej psychologii” i pisania zaleceń. Bardzo ważną, jak nie najważniejszą kwestią jest udana współpraca z opiekunami zwierzęcia: zmiany w jego zachowaniu, (zazwyczaj zawsze) poprzedzają zmiany w rozumieniu jego komunikatów i zachowań przez właścicieli. Behawiorysta podobnie jak trener, musi rozumieć i wykorzystywać motywacje i procesy uczenia się, umieć pokazać, jak należy pracować z psem – niezależnie, czy jest to szczeniak, czy pies dorosły, z problemami czy bez. To także odpowiedź czemu coraz częściej zawód behawiorysty i trenera, jest rozumiany omylnie, przez co także używany zamiennie.
Jedno jest pewne: nie ma behawiorysty ani trenera bez praktyki! – i tak samo w obu przypadkach – zmiana niepożądanego zachowania, obejmuje zaangażowanie i pracę jego opiekuna!
Zgłaszając się do specjalisty, sprawdź kompetencje osoby, której zamierzasz powierzyć swojego psa, ale wiedz, że efekty jego pracy są zależne w głównej mierze od Ciebie.
留言