top of page
Szukaj

Węszyć każdy może! - Tropienie użytkowe

  • Zdjęcie autora: NIUCH
    NIUCH
  • 12 lut 2020
  • 8 minut(y) czytania

         Świadomość wśród opiekunów psów dotycząca zaspokojenia potrzeby eksploracji, czy aktywności wynikających z łańcucha łowieckiego jest coraz większa, a to z kolei przekłada się na coraz bogatsze oferty psich szkół z zakresu wykorzystania psiego nosa. W ostatnim czasie na popularności zyskało tropienie użytkowe – aktywność warta zastanowienia, warta wypróbowania!



Tropienie użytkowe, z ang. trailing czy też mantrailing (w zależności od podejścia, terminy stosowane są zamiennie, bądź oddzielnie w zależności od warunków środowiskowych w jakich pracuje pies), jest rodzajem pracy węchowej polegającej na podążaniu psa po śladzie (ścieżce zapachu) pozostawionym przez człowieka, utworzonego m.in. przez martwe komórki naskórka i inne cząsteczki zapachowe, indywidualne dla każdego z nas.


Zadaniem psa podczas tropienia jest wejście na ślad, czy też odnalezienie kierunku ścieżki pozoranta zaraz po pobraniu zapachu z określonego przedmiotu osobistego (np. rękawiczka, koszulka), bądź elementu w środowisku (ławka, samochód), a następnie rozpracowanie śladu z identyfikacją tej konkretnej osoby. Pies w tego typu pracy, wykorzystuje dolny wiatr, kierując się zapachem pozostawionym na podłożu czy na zmienionych przez deptacza elementach środowiska (np. błoto, liście, gałązki), czasami także posiłkując się górnym wiatrem, w zależności od warunków atmosferycznych, umiejscowienia i odległości od pozoranta (osoby poszukiwanej). Co istotne, pies podczas tropienia może unosić głowę, czy zejść z dokładnej trasy, którą przemieszczała się poszukiwana osoba, jeśli jest to wynikiem rozchodzenia się zapachu w danym miejscu, a jednocześnie prowadzi go do skutecznego odnalezienia człowieka.


Odpowiedzialność za odnalezienie pozoranta, wydaje się spoczywać wyłącznie na psie, jednak tropienie jest zdecydowanie pracą zespołową. W toku nauki SIEBIE i swojego psa na śladzie, przewodnik uczy się odczytywać mowę ciała psa i komunikować z nim tak, by podczas pracy mu nie przeszkadzać, a wspierać go w dobrych decyzjach. Dlatego do wspólnego sukcesu nie tylko będzie potrzebne umiejętne zarządzanie linką, ale często też znajomość teorii zapachu „w praktyce”, by móc prawidłowo ocenić zmiany w zachowaniu psa.


Trening tego typu poza rozwijaniem naturalnych zdolności u psów, rozwija również kompetencje przewodnika. Opiekun psa staje się uważniejszy na komunikację ze strony swojego psa, a to przekłada się na lepsze porozumienie.


W zasadzie nie ma nic lepszego, od wspólnego „polowania”, ale im dalej w las, tym więcej oczekiwań i więcej wiedzy do przyswojenia.


Tropienie ma różne oblicza, podobnie jak różnorodne są zespoły tropiące, dlatego w zależności od powodu dla którego wybierzesz właśnie ten rodzaj aktywności, będzie zależało jakie wyzwania zostaną przed Wami postawione. Ślady dla psów zaawansowanych są inne, niż ślady dla psów początkujących, podobnie jak tropienie dla psa lękliwego ma inną funkcję, niż dla zespołu przygotowującego się do zdania egzaminów. Wymagania potrafią zatem rosnąć z czasem, a zaawansowany zespół tropiący nie tylko mierzy się z poszukiwaniem osoby bez całkowitej znajomości jej trasy, ale także z trudnościami, rozproszeniami i nierzadko swoim stresem.

Niemniej jednak, tropić może niemal każdy.

Powyższy opis tropienia może brzmi nieco enigmatycznie, a do tego samo tropienie kojarzone jest głównie z psami pracującymi, ale nie zmienia to faktu, że jest to aktywność dostępna dla każdego psa. Jedynym przeciwskazaniem jest stan zdrowia. Co prawda tereny leśne to nie tor agility, a pozorant nie ucieka jak frisbee, ale trzeba pamiętać, że wyzwanie jakie stawiamy psu zawsze powinno być adekwatne do jego możliwości.


Samo tropienie nie ogranicza. Wielkość psa nie ma żadnego znaczenia, jeśli dobierze się do treningu odpowiednie akcesoria. Jeśli chodzi o wiek, na trening można zapisać się nawet ze szczeniakiem – wszystko zależy od regulaminu określonej szkoły. Standardowo psy przyjmowane są od 6 miesiąca życia (poniżej tego wieku, szczeniaki przygotowuje się bez linki). Co więcej, dla starszych psów jest to świetna stymulacja umysłowa, a dla psów z problemami behawioralnymi taki trening może być elementem terapii (np. w przypadku lęku wobec ludzi), m. in. ze względu na zwiększenie u psa samodzielności, pewności siebie i coraz lepsze radzenie sobie z trudnymi sytuacjami.


Rasa psa będzie mieć znaczenie, jeśli Twoje plany związane z tropieniem są nieco bardziej „poważne” – tropienie w lesie to często pokonywanie barier środowiskowych typu rzeczka lub kłoda, co nie tyle może nie spodobać się niektórym psom, co zwyczajnie może być im fizycznie trudno je pokonać. Z kolei, tropienie w mieście w słoneczne i suche lato może przysporzyć trudności psom o brachycefalicznej budowie kufy. Niemiej jednak, rasami wysoce predysponowanymi do tropienia będą psy myśliwskie oraz wszelkie mieszańce o mocno zaznaczonym instynkcie łowieckim. Co prawda, samo tropienie nie realizuje poszczególnych etapów schematu łańcucha łowieckiego, ale dla każdego z nich jest to świetny substytut naturalnej potrzeby polowania.


Warto wspomnieć, że poza typowo rekreacyjną formą tropienia, dla bardziej ambitnych zespołów może być to forma sportu, gdzie podczas egzaminów zrewidują oni swoje dotychczasowe umiejętności. Oczywiście, zaliczenie danego poziomu nie daje prawa do brania udziału w realnych akcjach poszukiwawczych, ale na pewno motywuje by rozwijać się dalej.


Żeby nie było tak kolorowo – tropienie psuje.

  • Rozbudzony nos to aktywny nos także na spacerze. Nabyte umiejętności mogą zostać wykorzystane do szybkiego zwęszenia czegoś, co niekoniecznie będzie się podobać właścicielowi. Nie jest to jednak reguła, choć takie zachowanie ma prawo wystąpić, kiedy poza pojedynczym treningiem tropienia w tygodniu nie robimy z psem nic więcej, a na spacerach dostaje on „wolną łapę”.

  • Tropienie samo w sobie nie wycisza. Część problemów behawioralnych może być wspomagana pracą węchową opartą na poszukiwaniu człowieka, ale wszystko zależy od psa. Jeśli pies jest wysoce reaktywny, co przekłada się na nieradzenie sobie z frustracją na co dzień, to wprowadzenie tropienia w takim momencie może wpłynąć na wzrost pobudzenia, a to przełoży się adekwatnie na jego pracę na śladzie, emocje i kolejny taki trening. Podobna sytuacja może mieć miejsce u psów wysoce socjalnych, jeśli oczekiwania na końcu śladu łącznie z nagrodą są zbyt duże – wysoki poziom pobudzenia bierze górę nad skupieniem i myśleniem.

  • Problemy separacyjne rzadko „zostają w domu”. Trening w grupie wiąże się z pozostawianiem psa samego w samochodzie – jeśli pies nie radzi sobie w mieszkaniu będąc sam, może nie poradzić sobie z rozłąką na zewnątrz, nawet jeśli zostaje w znanym sobie aucie.

  • Zdarza się, że tropienie „uzależnia”. To oznacza, że nawet pies, który na co dzień nie miał problemów z kontrolowaniem pobudzenia, po którymś przyjeździe na trening przestaje radzić sobie emocjonalnie. Efekty tego mogą być różne – wokalizacja, skakanie, ciągnięcie na smyczy, a nawet niszczenie.

  • Niektórzy mówią, że tropienie psuje luźną smycz - i tak, i nie. Sama praca na lince i w szelkach, gdzie to pies nas „prowadzi” i ciągnie to określony kontekst i nie ma nic do włożonej dotychczasowo pracy w chodzenie przy nodze. Problem pojawia się, kiedy trening tropienia jest wyzwalaczem wysokich emocji u psa, „bo tropienie jest SUPER”, albo jest tak naprawdę jedyną aktywnością oferowaną psu w ciągu tygodnia, a do tego przewodnik szybko biegnie na ślad, bo pozorant marznie w krzakach. Jeśli nie jesteśmy konsekwentni, nie wprowadzamy pomocnych rytuałów, nie oferujemy nic od siebie, a jednocześnie co trening frustrujemy się dając się ciągać na ślad – to tak – kolejnym razem smycz także będzie napięta.


A skoro też wiadomo, że nie wszystko zależy od przewodnika, to warto dokładnie przeanalizować do kogo udajemy się na tego typu trening. Jeśli ktoś wyłącznie mówi o superlatywach tropienia, nie patrząc na stan emocjonalny i ewentualne problemy psa należałoby się zastanowić, czy jest to odpowiednie miejsce. Jednym z wyznaczników dobrego trenera tropienia jest jego pozostała działalność – jeśli usług jest wiele, to która była pierwsza, a która była wynikiem której? Tropienie w ostatnich latach stało się bardzo popularne, a jak wiadomo popyt rodzi podaż. Efekty nie zawsze warte tak samo wysokiej ceny. Niemniej jednak najistotniejszą kwestią (poza samym doświadczeniem) jest sposób pracy, a dokładniej metodyka szkolenia podczas wprowadzania psów do trailingu. Jeśli system jest zerojedynkowy, przez co niezależnie od danego psa, progresu i jego możliwości, ćwiczenia są powtarzalne, zawsze takie same, niezależnie od tego czy działają czy nie, to brak umiejętności trenera rzuca się od razu w oczy. Jednakże, co jeśli nie widzimy?


Ano właśnie, dokładnie NIE WIDZIMY. Taka sytuacja może zdarzyć się, kiedy pies podczas treningu budowania motywacji ma za zadanie odszukać swojego przewodnika – CIEBIE, osoby z którą powinien wspólnie uczyć się tropienia opartego na współpracy i zaufaniu, a tymczasem jest wrzucony w sytuację, której nie rozumie, w miejscu w którym najpewniej do tej pory nie przebywał, a do tego z ludźmi, których nie zna – czy w takiej sytuacji tropi? Nie, nie tropi. W najgorszym wypadku wpada w panikę, w najlepszym – biegnie do punktu, w którym ostatnio Cię widział. Jeśli masz na względzie dobrostan swojego psa, uciekaj z takiego miejsca. Podobnie, jeśli miałbyś okazję wykorzystać bliską psu osobę jako pozoranta – nie gódź się na to. Taki trening zaburza stabilizację, często powoduje niepokój i stres, co wyklucza się ze spokojnym szukaniem.


Tropienie człowieka ma być dla psa PRZYJEMNYM doświadczeniem, a skoro o doświadczeniu mowa to należy poruszyć w tym miejscu jeszcze jedną kwestię, najmniej widoczną dla przeciętnego psiego przewodnika. Doświadczenie i wiedza trenera wpływa na układane ślady, a to z kolei na pracę, bądź BRAK pracy psów podczas tropienia. Otóż, pies może podążać po śladzie i wcale nie tropić – i nie jest to jednostkowy przypadek, bo bardzo łatwo „wpychać” psa na ślad, a niedoświadczonej osobie na końcu tej linki wmówić, że jej pies tropi, kiedy tak naprawdę PRZESZUKUJE i bardzo, ale to bardzo stara się spełnić ludzkie oczekiwania. Jednakże, czy ma to aż takie znaczenie? Jeśli lubisz się łudzić i nie masz na uwadze stanu emocjonalnego swojego psa – to nie. Jeśli jednak, zamierzasz z takiego treningu z psem coś mądrego wynieść, rozwijać się, a do tego masz w planach podejście do prób tropienia – to wiedz, że po prostu będziesz stać w miejscu.


Dodatkowo, jeśli zależy Ci na mądrym rozwoju to szukaj takiego miejsca, w którym budowanie psa tropiącego odbywa się etapami. Tropienie użytkowe nie ogranicza się jedynie do lasu. Zespoły zaawansowane praktykują w mieście, gdzie trudność śladu nie polega tylko na mnogości istniejących tam rozproszeń (inni ludzie, ciekawe zapachy, psy), ale także na zupełnie innych uwarunkowaniach terenu i rodzajach nawierzchni, przez co psy nieco na nowo muszą nauczyć się zbierania i segregowania zapachu. Jeśli zatem, wprowadzenie psa do treningów w mieście odbędzie się za szybko, nieadekwatnie do jego możliwości lub już pierwsze treningi odbywać się będą w takim miejscu to bardzo możliwe, że pies o wiele bardziej będzie przeszukiwać dany teren, szukać pomocy u przewodnika, niżeli faktycznie samodzielnie tropić. Taka sytuacja odnosi się również do czasu odłożenia (od „zaginięcia” pozoranta) oraz długości śladu – poprzeczkę należy podwyższać stopniowo. Dlatego też, nastawienie się na szybkie efekty oraz zwiększenie trudności ćwiczeń, zaraz po tym jak pies zrozumiał swoje zadanie i zaczął węszyć, może doprowadzić do szybkiego „wypalenia się” psa, kiedy postawione przed nim ludzkie oczekiwania go przerosną.


W końcu, jeśli zdecydujesz się tropić użytkowo…

Przygotowanie do tropienia użytkowego z samego początku wymaga od Ciebie wyłącznie dobrego przygotowania ekwipunku psa. Do pracy na śladzie potrzebujesz wygodnego ubrania i rękawiczek, nieprzemakających butów, linki (o długości 7-10 metrów), szelek dla psa (niekrępujących jego ruchów) i nagrody za wykonaną pracę (tutaj nie można iść na łatwiznę! – pasztet, mokra karma, BARF). Lista na tym się jednak nie kończy, bo jeśli weźmiesz udział w treningu grupowym, musisz dodać do tego jeszcze konieczność posiadania samochodu (w którym pies podczas przerw będzie spokojnie oczekiwał), a w przypadku bycia poszukiwanym przez innego psa –używany osobisty przedmiot w słoiku lub worku strunowym. Do tego, jeśli jesteśmy z tych „wygodnych” to przyda się karimata lub krzesełko turystyczne. Na koniec, trzeba dorzucić jeszcze wolny czas, bo pojedynczy trening w grupie trwa ok. 2-3 godzin i orientację w przestrzeni – „zgubić się” też trzeba umieć!


Podsumowując, bez odrobiny szaleństwa, wolnego czasu, zaangażowania i dobrego trenera, o trening tropienia użytkowego może być trudno. I niech Was nie zwiodą kursy tropienia online – podążanie za psem na śladzie może z boku wydaje się proste i wystarczy, że ktoś powie, gdzie się schował… ale w rzeczywistości potrzeba wiedzy o rozchodzeniu się zapachu, wpływie warunków środowiskowych, teorii uczenia się, emocjach, komunikacji, umiejętności w operowaniu linką oraz dobieraniu określonych ćwiczeń pod psa – więc na dalszą metę to się po prostu nie może udać – bo czy ktoś z Was uczył się jazdy samochodem z kursu korespondencyjnego?

 
 
 

Comentários


© 2019 by NIUCH. Proudly created with Wix.com

bottom of page